Mrówka
Pewnego dnia po prostu przyszła. Zjawiła się na podwórku, gdzie dokarmiane są koty wolno żyjące. Taka maleńka koteczka, głośno oznajmiła, że jest i że chce jeść. Wyglądała bardzo źle, spała pod samochodami i jednocześnie bez problemu dała się złapać i zapakować do transportera. Mróweczka wiedziała co robi przychodząc do człowieka. Gdy trafiła do weterynarza okazało się, że pomocy potrzebuje bardzo. Nie trzeba było być lekarzem , by wyczuć ogromne guzy umiejscowione na listwie mlecznej.
Zanim trafiła do domu tymczasowego, na trochę zamieszkała w lecznicy. Na przegląd, testy, odrobaczanie, szczepienie i pierwszy zabieg usuwania guzów. Potem, gdy tylko dostaliśmy zgodę lekarzy, zabraliśmy ją do domu tymczasowego. Tam Mróweczka odżyła, przybrała na wadze, wypiękniała. Obecnie jest już po drugim zabiegu mastektomi. Każdego dnia widać, że czuje się lepiej. Oczywiście na stałe pozostaje pod opieką onkologa.
Mrówka w pełni zasługuje na swoje imię, jest taka drobniutka, że laikowi łatwo by było pomylić ją z kociakiem. A to nienajmłodsza koteczka, której losy są nieznane. Znana jest jej przyszłość – teraz już zawsze będzie zawsze miała miejsce na łóżeczku, ręce do miziania, człowieka do noszenia na rączkach i blisko miseczkę z ulubioną karmą. Mrówka weszła do domu tymczasowego, gdzie mieszkają inne koty, jakby była tam od bardzo dawna. Nie nawiązuje bliskich relacji z innymi, ale też żaden kot jej nie przeszkadza. Natrętom mówi ciche „sssss” i wszyscy wiedzą, że cioci Mrówce się nie dokucza. Żyje z kotami w pełnej symbiozie.
W relacji z człowiekiem Mróweczka urzeka… Na kolana jeszcze nie wskakuje, ale miziana włącza swój super traktorek, a brana na ręce wtula się w ramię cała sobą i barankuje twarz opiekuna. Jest niezwykła.
Mrówka szuka domu niewychodzącego, z odpowiednimi zabezpieczeniami okien i balkonu.